O wiele więcej niż tylko wspólnotowy rynek
Prezydencja w Radzie UE: Mieszkańcy entuzjastycznie nastawionej do Europy Polski mają bardzo różne oczekiwania wobec niemieckiego przywództwa.

„najważniejszą rzeczą“ jest ochrona klimatu. Chociażby ze względu na przyszłość jej czteroletniego syna. Jeżeli mogłaby mieć jedno wolne życzenie do niemieckiej prezydencji w Radzie UE, młoda matka nie musiałaby się długo zastanawiać: „Zróbcie wszystko, co tylko możliwe, aby zatrzymać lub przynajmniej spowolnić zachodzące zmiany klimatyczne. Inaczej skończy się to katastrofą.“ 26-latka z zachodniopomorskiej metropolii handlowej Poznania pamięta aż nazbyt dobrze okresy suszy towarzyszące pełnej upałów letniej porze roku w ostatnich latach. Wschód kontynentu dotknęły one dużo bardziej niż zachód. „To mnie naprawdę przeraziło“, przyznaje. I nie jest odosobniona w swoich poglądach. W reprezentatywnym sondażu przeprowadzonym w państwach unii w 2019 roku 70 procent ankietowanych Polaków uznało zmiany klimatyczne za „bardzo poważny“ problem.

Lipiec 2020 roku, kiedy to Niemcy objęły na pół roku przywództwo w Radzie UE, rozpoczął się raczej chłodno. Ale w dobie pandemii koronawirusa strach przed apokaliptyczną przyszłością raczej się nasilił. Tym bardziej Trojanowska wiąże z UE i wiodącą rolą sąsiedzkiego państwa duże oczekiwania. „Niemcy powinni intensywnie promować obraną przez siebie drogę, a następnie objąć przywództwo, zwłaszcza w dziedzinie polityki środowiskowej i energetycznej“, mówi. Jej poglądy nie są przypadkowe. Trojanowską dużo łączy z Niemcami: właśnie ukończyła studia magisterskie na kierunku germanistyki i pracuje jako kierownik zespołu w dziale marketingu pewnego szwajcarskiego przedsiębiorstwa. Jako dziecko mieszkała kilka lat w pobliżu Bremy, gdzie „zawsze czuła się jak w domu“. To wszystko pozostawia, rzecz jasna, swój ślad.
91 procent popiera członkostwo Polski w UE
Trojanowska jest całkowicie pewna, że jej entuzjazm dla Europy nie jest bynajmniej niczym wyjątkowym. „Większość ludzi w naszym kraju jest bardzo zadowolonych z UE“, mówi. Przeprowadzone badania potwierdzają ten fakt. 15 lat po wstąpieniu do Unii wskaźnik akceptacji dla członkostwa w Unii osiągnął w Polsce ostatnio nowy rekordowy poziom 91 procent. Szczególnie popularna jest swoboda podróżowania. Poza tym większość ankietowanych uzasadniając swoje zadowolenie podaje czynniki ekonomiczne i finansowe. „Podczas podróży po kraju spotkać można wszędzie tablice informujące o tym, co zbudowano za pieniędze z Brukseli“, kontynuuje Trojanowska. Czy UE jest więc w rezultacie tylko gigantycznym rynkiem wspólnotowym i aparatem wsparcia strukturalnego?

„W żadnym wypadku“, zaprzecza Trojanowska i podaje jako przykład polską politykę wewnętrzną. Wielu osobom chodzi także o podstawowe prawa demokratyczne. Ona sama życzyłaby sobie więcej wsparcia ze strony brukselskiej Komisji i niemieckiej prezydencji w Radzie UE w kwestii utrzymania praworządności i podziału władzy w jej kraju. 26-latka uważa, że także w tej sprawie UE i Niemcy powinny się „bardziej angażować“. Ma przy tym na myśli nieustanny spór o polską politykę sądową i medialną.

W kręgach rządowych w Warszawie panuje duże zrozumienie dla „problemów naprawdę ogromnej wagi“, które ma rozwiązać berlińska dyplomacja podczas jej prezydencji w Radzie UE. Tak sformułował to politolog Krzysztof Miszczak, pełniący również funkcję doradcy premiera Mateusza Morawieckiego. Z jakim trudem UE zmaga się z problemami pokazał odbywający się w połowie lipca specjalny szczyt poświęcony kluczowym kwestiom finansowym Unii w okresie pandemii koronawirusa. Miszczak przypomniał jednak również, że poza walką o pieniądze są jeszcze takie tematy jak pandemia koronawirusa, brexit i inne sprawy polityki światowej o decydującym znaczeniu, na przykład mające związek z Chinami.
Lockdown jeszcze raz uświadomił wszystkim wartość wolności
Ewelina Trojanowska obawia się także drugiej fali pandemii. Niemniej jednak problem zmian klimatycznych uważa za bardziej niebezpieczny. Ale mimo tego wszystkiego 26-latka potrafi zauważyć pozytywne skutki pandemii. „Może Lockdown i zamknięcie granic w Europie wcale nie było takie złe“, mówi. „Dzięki temu zdaliśmy sobie sprawę, że nasze swobody nie są oczywiste. Wirus pokazał nam, co znaczy faktycznie, kiedy każdy sam się separuje.“