Przejdź do głównej zawartości

Karty do głosowania są sprawdzane trzy razy

Wybory w Niemczech – kto właściwie liczy głosy? Jedna z osób pomagających w lokalu wyborczym opisuje swoje zadania.

Martina Propson-Hauck, 04.09.2021
Election

Elvira Schwintzer
© privat

Elvira Schwintzer to jedna z około 650 000 osób, które dopilnują, aby przedterminowe wybory do Bundestagu w Niemczech w dniu 23 lutego 2025 przebiegły sprawnie i aby każdy głos został prawidłowo policzony.

Pani Schwintzer, dlaczego zdecydowała się Pani na pracę przy tych wyborach?

Pięć lat temu przeszłam na emeryturę i miałam potrzebę oddania czegoś miastu w którym mieszkam i w którym kierowałam biblioteką publiczną. Jestem bardzo aktywna i działam na zasadzie wolontariatu w kościele protestanckim, w księgarni przykościelnej, a także jako mentor czytania na głos w szkole podstawowej. Ponadto, od zawsze bardzo interesuję się polityką. Uważam, że to bardzo ważne, aby chodzić na głosowania, ponieważ w przeciwnym razie nie mamy później prawa do narzekania. Mój mąż i ja zaczęliśmy naszą przygodę z wyborami podczas wyborów samorządowych w naszym kraju związkowym Hesji we wrześniu 2021 r. Wtedy uczestniczyliśmy w szkoleniu, na którym dokładnie nam wyjaśniono, co mamy robić i że nie wolno nam nikomu mówić, kto głosował, a kto nie. Od tego czasu pomagaliśmy we wszystkich wyborach: w wyborach samorządowych, w wyborach do Landtagu i wyborach do parlamentu europejskiego. Obecne wybory są naszymi drugimi wyborami do Bundestagu. U nas w tym samym dniu odbywają się wybory na burmistrza. 

Jakie są Pani zadania podczas wyborów?

W każdym lokalu wyborczym jest kilka osób, które pomagają w wyborach i wykonują różne zadania. Jedna z nich sprawdza karty do głosowania i dane osobowe, inna wpisuje wyborcę na listę. Często też dopytujemy, czy wyborcy mają jakieś pytania. W kabinie większość ludzi nie zastanawia się zbyt długo, ponieważ najczęściej już wcześniej podjęli decyzję na kogo będą głosować. W lokalu jest też zawsze osoba, która sprawdza, czy zapieczętowane koperty są prawidłowo wrzucane do urny. Dyżur w lokalu wyborczym trwa zawsze pół dnia, od 8.00 do 13.00 lub od 13.00 do 18.00. Po zamknięciu lokalu wyborczego wszystkie 10-12 osób, które pomagały w wyborach, spotkają się w nim ponownie. Koperty są umieszczane na stołach, a każdy z nas bierze po kilka z nich i zlicza oddane głosy. Wszystkie głosy na każdym stole są przeliczane trzy razy. Za każdym razem przez inną grupę osób. A na koniec następuje jeszcze jedno, ostateczne przeliczanie. Następnie protokolant sporządza protokół z wynikami. Czasami wszystko zgadza się od razu, a niekiedy musimy przeliczać nawet pięć razy. 

Czy jest Pani członkiem jakiejś partii?

Zawsze głosuję na tę samą partię, ale nie jestem jej członkiem i nie mam żadnego partyjnego mandatu. Należę do nielicznych wyjątków, ponieważ co najmniej 90 procent osób pomagających w wyborach to członkowie różnych partii. Jest to konieczne, ponieważ w przeciwnym razie nie byłoby wystarczającej liczby wolontariuszy. To praca na zasadzie wolontariatu, jednak każdy z nas otrzymuje 35 euro na wydatki i darmowe napoje. Z drugiej strony spędzamy przecież połowę dnia w lokalu wyborczym.

Co lubi Pani szczególnie w pracy w lokalu wyborczym?

Większość ludzi w Niemczech nie głosuje listownie, lecz przychodzi osobiście do lokalów wyborczych. Dlatego zawsze spotykam tam wiele osób, które znam z sąsiedztwa. Czasami ucinamy sobie bardzo miłe pogawędki. Mój mąż pracuje w innym lokalu wyborczym, a po wyborach zawsze porównujemy „nasze” wyniki wyborów od 380 osób na okręg wyborczy z wynikami dla całego kraju. To jest zawsze bardzo ekscytujące.